środa, 4 lipca 2012

(3). Sekrety mają pewien urok, który znika, gdy je odkrywamy.


Krzyczałam.
Na całe gardło. Zdzierałam struny głosowe do granic wytrzymałości.
Płakałam.
Ogromnym łzą pozwalałam się toczyć po policzkach.
Śmaiłąm się.
Z idiotki, jaką się stałam.
A on patrzył z narastającym przerażeniem, w pięknych oczach w kolorze gorzkiej czekolady.
Z każdą krokodylom łzą spływającą po mojej twarzy.
Z każdym wykrzyczanym na całe gardło "Kurwa".
Ale nie dbałam o to.
Pochylił się nade mną, a ja zamierzyłam się dłonią, aby go spoliczkować, a on złapał mój nadgarstek, zatrzymując dłoń. Zacisnęłam dłoń w pięść, i próbowałam się wyrwać, ale wtedy skepował mi jeszcze drugą dłoń. I klęczał obok mnie. Poprostu patrząc ze spokojem. Znosił moje spojrzenie. Najgprsze, na jakie potrafiłam się zdobyć. Łzy wciąż cisnęły mi się do oczu. Liam puścił moje dłonie, ale jawciąż trwałam z zawieszzonymi nad ziemią rękoma. Patrzyłam, jak uniusł dłoń do mojej twarzy i starł słone krople, toczące się po moich polikach. Uśmiechnał się delikatnie.
-Nie wiem o co chodzi, ale takie zachowanie nie ma sensu - powiedzaił cichm, spokojnym stonowanym głosem. Gdy patrzyłam na niego przez łzy, zrozumiałam, jak bardzo mi pomógł. Uspokajałam się.
-Dziękuję- wyszeptałam i opadłam z klęczek, w których oboje trwaliśmy, na ziemię, a następnie położyłam się i na ziemi.
A on położył sięobok mnie.
-Nie dzięuj- powiedział cicho. - Powiedz co się stało.
- Odjeżdża - powiedziałam właściwie do siebie niz do niego.
Miałam wrażenie, że jakby się zasępił.
-Jego strata. I to on powinien rozpaczac a nie ty - powiedział podnosząc się, aby spojrzeć mi w oczy.
Nie rozumiałam co chłopak miał na myśli, dotarło to do mnie dopiero po dłuższej chwili.
-Nie... Źle mnie zrozumiałeś.
Usiadłam na przeciwko niego i lustrowałam go spojrzeniem. Miał przydługie ciemne blond włosy, oczy w kolorze gorzkiej czekolady i nos, któego kształt przypominał mi kształt nosa mojego najlepszego przyjaciela. Dodawał twarzy chłopaka uroku. Był wysoki. Przewyższał mnie conajmniej o pół głowy, a ja miałam 1,75m, bez butów na obcasach. Uśmiechał się do mnie niepewnie.
-Nieważne - powiedziałam i wstałam. On zrobił to samo. Ruszyłam - ruszył za mną. Zatrzymała się - on także stanął.
Odwróciłam się w jego kierunku i zobaczyłam śliczny uśmierch zdobiący jego twarz.
-Okej.. - powiedziałam niepewnie. - To jest dziwne.
Wybuchnął śmiechem, ale gdy zauważył, że ja sie nie śmieje natychmiast przestał.
-Wybacz - powiedział. Znów patrzyliśmy się na siebie nie do końca wiedząc co robić. Ale im dłużej mu się przyglądfasłam tymbardziej znajomy mi się wydawał.
-Ja teraz pójdę do swojego auta, a ty zostaniesz tutaj - zakomunikowałam chłopakowi, a on powoli skinął głową na znak iż zrozumiał.

Nie znała go, a mimo to wiedziała, że kocha...



W domu pełnym sztywnych gości nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Ogród, w którym zwykle przesiadywałam roił się od poważnych ciotek w eleganckich kreacjach. A wytarte bryczesy i niedbale rozczapierzone włosy tu nie pasowały.
-Arianna, kochanie, wiem jak kochasz konie - powiedział mój ojciec, który chyba nigdy nie zamierzał mi wybaczyć, że ukochałam konie zamiast baletu. - ale możesz już się przebrać, bo to jest przyjęcie na zupełnie innym poziomie.
Ojciec chciał udawać, że jesteśmy taką kochającą się rodziną, a szopka, którą odstawiał budziła we mnie wstręt. I w każdych innych okolicznościach, odstawiłabym scenę,że się nie przebiorę. Ale teraz coś innego zwróciło moją uwagę.
W uchylonych drzwiach od łazienki widziałam Alexę. Klęczała na toaletą, i wymiotowała.
Bez słowa minęłam ojca. Stanęłam w progu łazienki oparta o framugę. Po polikach narzeczonej mojego brata płynęły łzy.
-Alex? - zapytałam cicho. Podniosła na mnie wzrok z przerażeniem, po czym ruchem głowy wskazała, żebym zamknęła drzwi.
Zrobiłam, o co mnie poprosiła.
-Nie mów o tym Kevinowi - spojrzała na mnie błagalnie.
-Dobrze... - powiedziałam powoli. -Ale powiesz mi co to jest?
Odwróciła wzrok.
-Bulimia - powiedziała cichutko, jakby licząc, że jej nie usłyszę. A we mnie zaczęło narastać przerażenie.
Zdałam sobie sprawę, że wielu rzeczy wciąż jeszcze nie wiem na temat swojej rodziny...
Wyszłam z łazienki i ruszyłam schodami do swojego pokoju. Podchodząc do drzwi słyszałam muzykę, która grała wewnątrz. Weszłam do pokoju i rzuciłam torbę na łóżko.
Zaraz sama też na nim wylądowałam, przygnieciona ciężarem, swojego najlepszego przyjaciela, który krzycząc "Arrrr!" na całe gardło rzucił się aby mnie przywitać.
-Will idioto, ciężki jesteś! - krzyczałam.
- Sorry- wyszczerzył się.
-Nie ważne - powiedziałam otwierając szafę. Z niechęcią spojrzałam na prostą czarną sukienkę, którą kazałby ubrać mi ojciec. Szybkim ruchem wepchnęłam ją jak najdalej, a następnie złapałam jeansy, czarną bluzkę i granatową marynarkę i zniknęłam w łazience.
-Ar! Ile będziesz jeszcze tam siedzieć? - wydarł się mój przyjaciel.
-Chwilę!
-Wychodzę!
Trzasnęły drzwi. Nie przejęłam się.
-I nic? - zapytał po chwili
-Za dobrze cię znam.
Wyszłam z łazienki. I dokładnie w tym samym momencie drzwi mojego pokoju otworzyły się.
- Will mama cię... - urwał w pół słowa, wpatrując się we mnie tak samo zdumionym wzrokiem jak ja w niego.
Już wiedziałam czemu wydawał mi się znajomy.
Liam Crassender nienawidził mnie od dziecka.
Z wzajemnością...


1 komentarz:

  1. Oczy wypadły mi raczej z zachwytu. :D W życiu bym nie pomyślała, że Liam jest z jej rodziny/jej znajomym. O.O

    OdpowiedzUsuń