" Śmiech losu" jest historią młodej angielki, która próbuje wrócić do życia po tragicznym wypadku, oraz pewnego arystokraty, który za wszelką cenę chce wreszcie stać się kowalem własnego losu.
Są jak dwie krople wody.
Ona eteryczna, smutna z bólem wpisanym w piękne oczy. On - przystojny, porywczy o silnym charakterze, z błyskiem buntu w inteligentnym spojrzeniu.
Co dwie tak różne postaci mogą mieć ze sobą wspólnego?
Okazuje się, że wiele.
Może nawet zbyt wiele.
Czemu akurat "Śmiech losu"?
Bo ta historia opowiada o przewrotności ludzkiego losu. O tym, jak niewielki mamy wpływ na wszystko. O tym, że nasze życie czasem sobie z nas drwi. Drwi okrutnie. I choć trudno myć może na początku znaleźć powiązanie między tytułem, a treścią, to jednak ono jest. Jest bardzo wyraźne. Tylko... trzeba uważnie szukać.
Akcja potoczyła się trochę inaczej niż początkowo zamierzałam. Bo w opowiadaniu, które zaczęłam pisać jako lekkie i przyjemne oderwanie od rzeczywistości znalazłam jakiś głębszy sens i coś co chciałabym przekazać. Nie wiem czy mi się udało.
Lecz choć, chciałabym to wiedzieć, to może wcale nie powinnam o to pytać...
Bo może wcale nie widać tej przemiany tak jak bym chciała.
Bo może wierzę w to opowiadanie bardziej niż powinnam.
Bo może wtedy okaże się, że jestem pewna siebie o wiele bardziej niż mi wolno....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz