sobota, 20 października 2012

( I. ) All the teardrops


- Nie odbierzesz mi córki! Słyszysz? - głos kobiety niósł się po ogromnym domu echem, dobijając się do uszu siedemnastolatki siedzącej w sporych rozmiarów pokoju. Przymknęła powieki, ciężko wzdychając.
Znów się kłócili. Nie rozumiała po co w ogóle jeszcze do siebie dzwonili. Nie umieli jednak skończyć tego związku w pokoju. Musiała wybuchnąć wojna.
- Cholera jasna - krzyk, któremu zawtórował wyraźny dźwięk upadającego na kafelki  telefonu utwierdził dziewczynę w przekonaniu, że skończyli rozmawiać.
- Żadne z was nie zapytało mnie gdzie chcę trafić - jej głos był cichy, jednak sowa, które wypowiedziała zadziałały na kobietę jak impuls. Dreszcz wstrząsnął jej wątłym ciałem. Tak bardzo bała się tych słów. Walczyła z mężem o prawa do opieki nad córką. Wyłączne prawa. Mąż chciał tego samego dla siebie.
Jednak żadne z nich nie pomyślało nawet o tym, aby zapytać o to córkę.
- Chcesz mieszkać z ojcem?
Nastolatka odwróciła wzrok, aby nie patrzeć na matkę oczami pełnymi łez.
- Nie.
- A wiec gdzie jest problem? - pytanie, które zadała sprawiło, że wysokiej brunetce serce pękło na pół.
- W tym, że nie jestem twoją własnością. To, że nie chcę mieszkac z ojcem, nie oznacza, że wolę zostać z tobą - krzyk, uciekający z jej gardła był pełen bólu i rozpaczy. Łzy, kręcące się pod powiekami, teraz uciekły i spływały po delikatnych policzkach.
- To czego ty chcesz? - dorosła kobieta nie pojmowała rozgoryczenia swojej córki.
-Żebyście przestali traktować mnie jak rzecz.
Huk zatrzaskiwanych z rozmachem drzwi niósł się echem po pustym właściwie mieszkaniu, a potem była już tylko idealna, mrożąca krew w żyłach cisza, przerywana jedynie buczeniem pracującej lodówki.
                Zimne, morskie powietrze uderzało ją w twarz i przeszywało zimnem, sprawiając, że dygotała i trzęsła się. Ale nie zamierzała wracać.
Kolejne krople łez spływały po jej polikach i spadały do ciemnozielonej wodnej otchłani oceanu, który rozciągał się pod zwieszonymi z mola nogami.
- Hej - znała ten głos. Znała doskonale. Ale nie chciała go słyszeć.
- Cześć - odpowiedziała, pociągając jednocześnie nosem.
- April, co się stało.
Wyczuł od razu. Zaśmiała się pod nosem, po czym spojrzała prosto w jego piękne, ciemnobrązowe tęczówki.
- Nic.
-Widzę.
Uśmiechnęła się lekko, czując pachnącą jego perfumami bluzę opadającą na jej przemarznięte ramiona.
- Przecież widzę, że coś się stało - złapał dłonią jej podbródek, zmuszając dziewczynę, aby spojrzała w jego oczy.
Odwróciła wzrok, uciekając przed natarczywym spojrzeniem chłopaka.
- April…
Spojrzała na swoje dłonie, zeskrobując obdrapany zielony lakier z paznokci.
- Pri - uśmiechnęła się blado słysząc  zdrobnienie jakiego użył wobec niej, wypowiedziane zduszonym smutnym tonem.
Jednak wciąż nie odzywała się słowem, zbyt pochłonięta zapinaniem jego ogromnej  bluzy.
 - Aps(czyt. Ejps) powiedz mi co się stało do cholery - krzyknął w końcu, zwracając na siebie uwagę kilku spacerujących molem osób.
-NIE - odpowiedziała równie głośno, twardym, spranym z emocji głosem.
- Czemu? - zapytał wstając i wyciągając ku niej dłoń.
- Bo nie chcę
- Jak dziecko - posłał jej lekki uśmiech i przyciągnął do siebie.
W jego ramionach czuła się co najmniej dziwnie. Wracały wspomnienia z młodzieńczych lat. Kiedy krzyczała na niego pamiętnego dnia nigdy nie sądziła, że właśnie w jego ramionach będzie szukała ucieczki od problemów.
- Zostało mi - znów pociągnęła nosem, zdając sobie sprawę z nieprzyjemnego swędzenia w zatokach.
                -Powiesz mi w końcu? - zapytał wciskając jej w dłoń papierowy kubeczek pełen gorącej czekolady.
- Nie odpuścisz? - pytanie, które zadała było właściwe retoryczne, bo oboje znali odpowiedź.
- Nie - pokręcił głową, jakby podkreślając sens swej wypowiedzi.
Uśmiechnęła się pod nosem, zastanawiając czemu, tak się o nią troszczy.
- Ale po co ci to wiedzieć? - spojrzała wprost w jego brązowe tęczówki, szukając w nich chłopaka, którego kiedyś znała. - 
- Martwię si…
- Czemu? - przerwała mu, wcinając się w środek zdania tonem zdecydowanie ostrzejszym niż zamierzała. - Przepraszam - wcisnęła mu w dłoń napój i zaczęła rozpinać guziki bluzy.
- Aps, co ty robisz?
Podniosła na niego spojrzenie, pełnych krystalicznych łez granatowych oczu i utkwiła je w jego twarzy.
- Rodzice się rozwodzą - powiedziała nagle, w przypływie jakiejś niezrozumiałej siły, która kazała mu zaufać. - Walczą o prawa do mnie. Oboje chcą mieć mnie na wyłączność. Tylko żadne z nich nie zapytało się mnie z kim chce zostać. Poza tym nie wiem po co to robią. Przecież ja zaraz ukończę osiemnaście lat. I gdy tylko to się stanie wyjadę z stąd, ucieknę jak najdalej.
Nerwowym ruchem odgarnęła opadającą na oczy grzywkę za ucho i oparła dłoni o jego tors. Skryła się w jego ramionach, czując znajomy zapach. Nieświadomie za nim tęskniła. Przecież minęło kilka ładnych lat…
- Traktują mnie jak przedmiot - pociągnęła znów nosem, jednocześnie pocierając o niego bladą z zimna ręką.
- Nie przesadzaj…
- Ja nie przesadzam, naprawdę - oderwała się od niego gwałtownie stając na samym końcu mola tuż przy barierce.
Stanął obok niej, opierając łokcie o drewnianą balustradę.
 - Nie chce do nich wracać.
- Możesz zamieszkać u mnie. Przecież wiesz.
Zagryzła zęby, słysząc słowa, którym tak bardzo nie chciała pozwolić dotrzeć do swoich uszu.  Pokręciła głową, dając mu znak, że się na to nie zgadza.
- Nie będę ci zawracać głowy. Nie o to mi chodzi. Do osiemnastki zostały mi trzy miesiące, tyle jestem w stanie… - przerwała mu jego dłoń, która bezpretensjonalnie zasłoniła jej usta, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.
- April, przestań gadać. Nie przeszkadzasz mi. Wyjeżdżam. Dlatego cię szukałem. Chciałem się pożegnać. Możesz mieszkać u mnie, bo i tak ktoś musi się zająć moim mieszkaniem.
Zacisnęła powieki, odwracając głowę w przeciwnym kierunku, tak by nie mógł jej zobaczyć i wystawiła twarz na wiatr, pozwalając ciepłej morskiej bryzie swobodnie łaskotać jej policzki. Pozwoliła też niebieskim oczom, okolonym przez ciemne, gęste rzęsy uronić pojedynczą łzę, która powędrowała po jej policzku i wpadłaby była do głębi oceanu, gdyby ktoś jej w porę nie starł. Przygryzła wargę, czując na policzku ciepłe opuszki palców chłopaka.
Czuła serce kołaczące w jej piersi i nie rozumiała, dlaczego tak jest. Nie kochała go. Nie mogła. Nie po tym co sama mu zrobiła.
Zacisnęła mocno powieki, próbując nie uronić kolejnych słonych kropli łez. Ale te uciekły same.
- Pri… co jest? - gwałtownie odskoczyła od barierki i odwróciwszy się na pięcie, zachwiała się na śliskiej podeszwie niskiego obcasa w jej bucie.
Złapały ją silne męskie ramiona, a ona znów zacisnęła wargi, aby nie wybuchnąć.
- Puść mnie - poprosiła, słabym głosem próbując panicznie wręcz opanować grające w jej wnętrzu emocje.
Postawił ja do pionu i posłusznie zabrał ręce z jej tali. A ona wysunęła ręce z rękawów jego bluzy poczym wciskając mu ją w dłoń, odwróciła się i odeszła szybkim krokiem przed siebie, bujając biodrami i niknąc we wszechobecnej mgle, z dłońmi zaciśniętymi na pustym już prawie kubku po gorącej czekoladzie miętowej zostawiając go samego ze zdziwionym wzrokiem wciąż wybitym we wciśniętą w jego dłoń bluzę.
                - Wróciłam - krzyknęła zachrypniętym głosem, gdzieś w psutą przestrzeń mieszkania matki.
Zdjęła buty, po czym udała się do kuchni, wciąż odnosząc nieodparte wrażenie, że całe jej ciało przesiąknięte jest Jego zapachem.
- Witaj córeczko - podniosła wzrok z nad szklanki do której nalewała soku i dopiero wówczas zobaczyła matkę zasiadającą za stołem w kuchni.
Obok niej siedziała jedyna osoba, której mniej się spodziewała zobaczyć niż Matthew.
 Przełknęła głośno ślinę, stwierdzając, że owy dzień przynosi coraz to bardziej niespodziewane, ale też wcale nie chciane niespodzianki.
- Cześć tato - uśmiechnęła się blado, unikając wzroku siwiejącego mężczyzny w średnim wieku.
- Witaj April - głos ojca był ciepły, taki jak zapamiętała z ostatniego spotkania, które miało miejsce prawie pół roku wcześniej, ale tym razem mężczyzna zdawał się być o wiele bardziej zmęczony.
- Co tu robisz? - słowa z trudem przechodziły przez gardło niebieskookiej.
- Postanowiliśmy z matką, że podejmiemy wspólną decyzję.
- Czyżby? - lodowaty głos, który uciekł z jej gardła, zadał pytanie jakby samowolnie, robiąc to na co miała aktualnie ochotę.
- Jak ty się odnosisz do ojca - podniesiony głos matki sprowadził sprawił, że o ile to możliwe głos stał się jeszcze chłodniejszy.
- Chciecie wiedzieć co ja o tym sądzę? Dajcie sobie spokój - uśmiechnęła się pozwalając ironicznemu wyrazowi zamieszkać na jej twarzy. - Przecież za trzy miesiące wyjadę i tyle będziecie mnie widzieć. Za trzy miesiące, równo dwudziestego czwartego czerwca ukończę osiemnaście lat i nigdy więcej mnie nie zobaczycie - nie chciało jej się wcale płakać, choć wiedziała, ze mówi do ludzi, których mimo wszystko kochała.
- Jak możesz? - wcześniej wściekły głos starszej z kobiet, teraz był zaledwie zdjętym z przerażenia szeptem.
- Tak samo jak wy - odwróciła się i pognała po schodach do swojego pokoju, pozwalając, jednej samotnej łzie spłynąć po poliku.


Ciąg dalszy nastąpi....

Coś kazało mi najpierw opublikować to. Dopiero potem bedzie 19 śmiechu. Może to, to  że pisząc zakończenie najbliższego rozdziału zdałam sobie sprawę, jak niewiele zostało nam do końca. 

5 komentarzy:

  1. Zabiję Cię że dopiero teraz opublikowałaś to cudo. -.- Niesamowite... Kurczę, już chcę CD. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz niesamowicie i nie widzę innej możliwości... MUSISZ ZOSTAĆ PISARZEM! Cudo, cudo, cudo :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, tak to już czasami bywa, że rodzice walcząc o dziecko, zatracają się w tym tak bardzo, że już nie chodzi o samo dziecko i jego szczęście, ale o samą wojnę właśnie... Tak niestety jest i w tym przypadku.
    Przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział - http://rok-w-raju.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech no pięknie :))Bardzo mi się podoba :D Ale wcześniej mogłaś opublikować ze to cudo :)) Czytam drugi raz i dalej będę czytać tak mi się podoba :D Co ty kobieto ze mnę robisz :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Psujesz mi psychikę... Zresztą jak zawsze :))
    Poruszasz coś w głębi mnie ;) Jak odkryje w sobie taki talent literacki, jaki ty posiadasz to to opiszę :))
    Wzruszaj, wzruszaj Melę, a na jej grobie napiszą ;
    Tu leży człowiek, wiecznie pogrążony w rozpaczy ;_;
    Pozdrawiam ciepło Mela :3

    OdpowiedzUsuń