Ostre promienie słońca przedarły się do mojej świadomości, wyrywając ze snu i przywołując do brutalnej rzeczywistości. Chwilę po wiązce światła rażącej moje zmęczone oczy, do moich nozdrzy dotarł słodki wiśniowy zapach, od którego kręciło się w głowie. Westchnąłem głośno i rozwiałem czyjeś włosy, które opadając z powrotem na swoje miejsce połaskotały mnie w nos. Potrząsnąłem głową i otworzyłem szybko oczy odskakując przy tym lekko do tyłu.
Rudowłosa syknęła i odwróciła się w moją stronę z wściekłą miną uwalniając tym samym moją rękę, która oplatała ją w pasie.
-Jest siódma rano - wydarła się z całą mocą, po czym skrzywiła się łapiąc za głowę. Posłałem jej cwaniacki śmieszek.
-Kacyk?
Jej dłoń zamierzyła się na mój policzek, ale złapałem ją za przegub ręki, tak samo jak na padoku. Jej zielone oczy mierzyły mnie, ale w jakiś inny sposób, a białe zęby przygryzały dolną wargę.
-Liam? - zapytała w końcu cicho.
-Hm? - mruknąłem, wywołując na jej twarzy rozbawienie.
-Co się właściwie stało? - zapytała spuszczając wzrok i rozglądając się wokoło. Dopiero po chwili spojrzała w dół i dojrzałem ulgę na jej twarzy, gdy zobaczyła, że ma na sobie sukienkę.
-Nic się nie stało.
-Nic? - spytała zdumiona.
Posmutniała i spuściła głowę pozwalając rudym kosmykom opaść i zasłonić piękną twarz.
-Czyli tamten pocałunek nazywasz niczym...
Wstała i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami
Pamiętała...
mam tysiące wspomnień. i tylko jedną twarzprzed oczami
Dziwne uczucie. Jakby lekkie déjà vu .
Znów malinowe usta.
Znów świecące się piękne zielone oczy.
Znów rude włosy spływają na ramiona.
Znów unika mojego wzroku.
A mi znów odbiera dech w piersi.
Arianna zeszła po schodach i uśmiechnęła się delikatnie do mojego brata. W prostej jasnoszarej szarej sukience i czarnej marynarce z wyłożonym mankietem jej oczy wydawały się jeszcze bardziej zielone. Rude włosy lekko falując opadały na ramiona, w tak sposób, że gdy stała zwrócona przodem do Willa i bokiem do mnie nie byłem w stanie dojrzeć jej twarzy.
Stałem obok nich jak głupi i gapiłem w jej włosy z nadzieją, że dojrzę choć cień jej oczu. Ale nic takiego się nie stało. W końcu ruda odwróciła się w moim kierunku, obdarowując mnie lodowatym spojrzeniem pięknych tęczówek.
I znów déjà vu .
Weź mnie za rękęi powiedz, że kochasz.Zabierz mi sercei oddaj mi swoje.
Wokoło sami młodzi ludzie. Przyjaciele Kevina i Alexy. Patrzyłem jak panna Green wita się z kolejną osobą i z uśmiechem prowadzi lekką pogawędkę na temat pogody. Wszyscy równie bardzo ich nie znosimy.
Jednak pomimo uśmiechu, przyklejonego do twarzy, jej oczy wciąż smutne i przygaszone rozglądały się uważnie po sali. Jednak gdy tylko usiłowałem spojrzeć jej w oczy, jej spojrzenie uciekało i omijało mnie starannie.
Moja dłoń zacisnęła się w pięść jakby chcąc dać upust wrzącym emocjom. Obróciłem się w kierunku dziewczyny i po kilku sekundach walki z samym sobą ruszyłem ku niej szybkim krokiem. Stała oparta o ścianę, z drinkiem w ręku i przymkniętymi powiekami, a mi przez myśl przeszło, że wygląda przepięknie.
Zatrzymałem się centralnie przed nią i wziąłem głęboki wdech.
-O co ci chodzi? - zapytałem cicho, jednak dostatecznie głośno, aby usłyszała.
Przeszył ją lekki dreszcz i aż podskoczyła z przerażenia gdy otwierając oczy dostrzegła naprzeciw nich moje brązowe tęczówki.
-Raczej o co tobie chodzi - odpowiedziała kwaśno i rozejrzała a się dookoła, jakby szukając pomocy. Ale uprzedziłem ją. Złapałem za rękę i wciągnąłem do pokoju przy drzwiach którego staliśmy.
-Mnie? - zadrwiłem i potrząsnąłem głową nie rozumiejąc co ma na myśli.
Zrezygnowana Arianna spuściła wzrok i wbijając go w podłogę szepnęła.
-Tobie. Przecież to ty mnie pocałowałeś.
Uniosłem wzrok i natknąłem się na jej piękne, bajkowo zielone tęczówki.
-Ale ty odwzajemniłaś pocałunek - odparłem cicho, najciszej jak potrafiłem.
Ile jeszcze mam poświęcić, abyś pojął że nie kocham.Nie tak jak wszyscy...
Panna Green zrobiła krok w moją stronę, tak, że teraz dzieliły nas już tylko centymetry. Przekrzywiła głowę w lewo i spojrzała mi głęboko w oczy przeszywając zielonym spojrzeniem. Czułem się napięty jak struna. Sam nie wiedziałem czemu.
Przecież to jest Arianna...
Miękki dotyk jej ust spowodował, że zakręciło mi się w głowie. Chwyciłem ją w tali i mocno przygarnąłem do siebie, pogłębiając pocałunek. A ona nie pozostawała mi dłużna.
Ale nagle oderwała się ode mnie i wbijając wzrok w podłogę cicho szepnęła:
-Przepraszam, musiałam coś sprawdzić...
I szybkim krokiem wyszła z pokoju.
A ja stałem w nim i jak ostatnia sierota patrzyłem w pustą przestrzeń, w której jeszcze chwilę wcześniej stała Ona, a gdzie teraz pozostał już tylko zapach jej wiśniowych perfum i stukot szpilek dudniący w moich uszach...
Sama nie wiem, co sądzić o rozdziale. Przepraszam, że nie wcześniej, czyli nie zaraz po przyjeździe jak obiecałam, ale musiałam, po prostu musiałam napisać najpierw rozdział nahttp://victoryfighter.bloog.pl/
O tym rozdziale nie mogę wyrazić jednolitej opinii, bo zależnie od momentu uwielbiam go lub nienawidzę, więc pozostawiam to Wam do oceny
Ja tam uważam, że piszesz rewelacyjnie. ^^
OdpowiedzUsuń